W Grecji trwają protesty po wypadku kolejowym, w którym zginęło co najmniej 57 osób. Na wezwanie kolejarzy w stolicy Atenach i wielu miastach odbyły się demonstracje protestacyjne.
Gniew na politykę prywatyzacyjną i rząd rośnie po katastrofie kolejowej w Grecji, w której zginęło co najmniej 57 osób. Na wezwanie kolejarzy w stolicy Atenach i wielu miastach ponownie odbyły się masowe demonstracje protestacyjne. Dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wypełnili ulice hasłami „morderstwo, nie wypadek” i „nasi zmarli, wasze zyski”, domagały się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznie odpowiedzialnych.
Kolejarze, związki zawodowe takie jak PAME, lewicowe partie i organizacje polityczne, organizacje młodzieżowe i związki studenckie wzięły udział w wiecu na Placu Syntagma w stolicy Aten, naprzeciwko budynku parlamentu. Hasło „Ta zbrodnia nie zostanie zatuszowana – bądźmy głosem wszystkich poległych” i wezwania do strajku generalnego wyszły na pierwszy plan na wiecu.
Według doniesień gazety Prin, kolejarze, którzy przemawiali na wiecu, podczas którego uczczono pamięć ofiar minutą ciszy, przypomnieli im o ich długich i ignorowanych żądaniach rządów. Setki czarnych balonów pozostawiono na niebie za zmarłych. Okazało się, że policja użyła gazu łzawiącego podczas rozpędzania się wiecu.